W tygodniu poprzedzającym ich wyjazd do Hogwartu pani Black była bardzo niespokojna. Nie wydawałoby się to niczym niezwykłym, gdyby nie fakt, że zachowanie, które reprezentowała w tamtym czasie stanowczo wychodziło poza wytyczne wychowania Toujours Pur. Syriusz - jej najstarszy syn - jeszcze nigdy nie widział swojej matki w takim stanie. Spokój, którym zawsze emanowała uleciał z niej, a sama Walburga sprawiała wrażenie wiecznie rozdrażnionej i niezwykle agresywnej. Za początek takiego stanu rzeczy odpowiedzialność nie ponosił jednak jej pierworodny, co samo w sobie było dość dziwne. Był on bowiem częstym prowodyrem kłótni w domu na Grimmauld Place 12. Tym razem jednak ogniwem zapalnym okazał się młodszy panicz, Regulus - a właściwie jedno jego pytanie.
Kolacja przebiegała w dość ponurej atmosferze. W pomieszczeniu panowała cisza, a żaden z domowników nie był skory do jej przerwania. Jedyny dźwięk, jaki można było wychwycić to ciche uderzanie sztućców o talerze. Syriusz nienawidził takich niezręcznych sytuacji, czuł się w nich co najmniej niekomfortowo. Tupał co jakiś czas nogą próbując dać upust nieprzyjemnym uczuciom i delikatnemu zdenerwowaniu. Robił to dość głośno, mając nadzieję, że ktoś się odezwie.
- Czy mógłbyś przestać? - spytał w końcu Regulus. Szczęk sztućców ucichł, a spojrzenia wszystkich domowników skierowały się na Syriusza. Ten westchnął tylko cicho, wiercąc się przez chwilę na krześle, po czym należycie ułożył nóż i widelec na talerzu, dając tym samym znak, że zakończył posiłek.
- Czy każda kolacja w tym domu musi być aż tak sztywna?
Pani Black wciągnęła gwałtownie powietrze. Jej twarz wyrażała głęboko skrywaną pogardę, którą zawzięcie starała się ukryć. Nie zamierzała tolerować takiego zachowania w swoim domu i Syriusz dobrze o tym wiedział. Odezwał się bez pytania, używając nieodpowiedniego języka, a w jego głosie kryła się ignorancja - to było niewybaczalne.
- Sztywna? Co masz na myśli? - odezwał się cicho Regulus, nie zwracając uwagi na matkę, czym jeszcze bardziej ją rozzłościł. Nie odezwała się jednak ani słowem, wpatrując się w synów z delikatną ciekawością.
- No, sztywna. Nie potrafimy nawet normalnie porozmawiać, wszystko robimy w ciszy. Nie wydaje ci się to dziwne? Bo dla mnie cała ta sytuacja jest popaprana.
- Jak ty się wyrażasz? - wykrzyknęła Walburga, czerwieniąc się. Syriusz wysłał jej jedynie ironiczny uśmiech, po czym wstał gwałtownie.
- Nie zamierzam słuchać kolejnego kazania na temat mojego karygodnego zachowania. Tym bardziej, że nie zrobiłem niczego złego. Dziękuję za kolację, była przepyszna - powiedział, po czym najzwyczajniej w świecie wyszedł.
W pomieszczeniu ponownie zapanowała cisza. Orion Black, który wydawał się nie zwrócić najmniejszej uwagi na przebieg rozmowy rozejrzał się teraz po pomieszczeniu z ciekawością. Gdy dostrzegł skrzata domowego, stojącego w kącie pokoju uśmiechnął się i odłożył sztućce na talerz w taki sam sposób, jak wcześniej zrobił to jego pierworodny syn.
- Stworku - powiedział - zawiadom Syriusza, że osobiście przeprowadzę z nim rozmowę wychowawczą.
- Ależ Orionie...
- Walburgo, oboje wiemy, że jesteś dość porywczą osobą - przerwał swojej żonie. - Tu nie chodzi o to, żeby na niego nakrzyczeć, lecz żeby do niego dotrzeć. Poza tym już od dawna chciałem z nim porozmawiać na temat szemranego towarzystwa w którym się obraca.
- Masz rację - odparła Walburga. Sięgnęła niemrawo po lampkę czerwonego wina i westchnęła cicho. Nie potrafiła zrozumieć swojego najstarszego syna, ani tego, jakie błędy w jego wychowaniu popełniła. Przecież Regulus był zupełną odwrotnością Syriusza, a traktowała ich z niemal identyczną surowością.
- Jeszcze brakuje tego, żeby zaczął zadawać się z kompletnymi Mugolami - syknęła cicho, pociągając soczysty łyk trunku.
- Ale tak właściwie, to dlaczego tak nienawidzimy Mugoli?
***
- Mogłeś się powstrzymać.
Bracia Black siedzieli właśnie na strychu domu na Grimmauld Place 12, próbując choć na chwilę uwolnić się spod presji, którą wywierała na nich matka. Od nieszczęsnego pytania, które padło uprzedniego wieczoru nie mogli zaznać spokoju. Walburga postawiła sobie za punkt honoru wyplenienie z nich wszelkich przekonań o równości Mugoli, Mugolaków, Zdrajców Krwi i innych, równych im szmatławców. Zawziętość i upór, z jakimi to robiła mogły by nie jednego pozbawić wszelkich nakładów cierpliwości.
- Wasze zdania są tak różne - stwierdził Regulus, szperając w starym pudle pełnym różnych, podejrzanych rzeczy. - Ty mówisz jedno, rodzice drugie. Tak naprawdę nie wiem już, co mam o tym wszystkim myśleć. A jeśli to oni mają rację? W końcu są starsi, wiedzą od nas o wiele więcej.
- Gówno wiedzą - powiedział Syriusz, usilnie starając się nie przekląć matki.
To, co robiła ona z Regulusem było ponad jego siły. Młodszy brat zawsze był słaby, nie potrafił trzymać się swojego zdania. Matka to wykorzystywała, starając się nim manipulować. Syriusz to widział, za wszelką cenę starał się utrzymać brata po swojej stronie. Nie pomagała w tym jednak przynależność Regulusa do Slytherinu. Od czasu, kiedy został on przydzielony do domu węża ich stosunki gwałtownie się oziębiły. Zmieniło się również jego spojrzenie na poglądy Syriusza, przez co szala niebezpiecznie zaczęła przechylać się na stronę Walburgi.
- Może to ty gówno wiesz - odparł Regulus, biorąc do ręki niewielki łańcuszek z białego złota w kształcie znicza. Był bardzo delikatny, mniejszy niż zwykły znicz. Młodszy Black przyglądał mu się przez chwilę, po czym rzucił go przed siebie na stertę starych ksiąg i rękopisów. Nie uszło to uwadze Syriusza, który po chwili podniósł go i zacisnął w swojej dłoni, spoglądając na brata z urazą.
- Jeśli tak sądzisz, to nie mamy chyba już o czym rozmawiać, Reg - powiedział, po czym odwrócił się w stronę drzwi i zaczął powoli iść w ich kierunku.
- A jeśli to wszystko ma sens? Mugole są słabsi, gorsi od nas, a Mugolaki nie są prawdziwymi czarodziejami...
- Więc kim są? - spytał Syriusz, odwracając się do niego ponownie. - Uważasz się za lepszego? Sądzisz, tak jak rodzice, że należy ich wytępić? Kto dał nam prawo do sądzenia, kto jest gorszy?
Syriusz nie chciał się z nim kłócić. Wiedział, że wpływy z otoczenia bardzo silnie naruszają cienką już nić porozumienia między nimi. Nie chciał narzucać mu swojego zdania, a jedynie wytłumaczyć, co złego jest w przekonaniach czystokrwistych. Powoli podszedł do niego i kucnął, spoglądając mu w oczy z zaciętością.
- Świat nie dzieli się na lepszych i gorszych, Reg. A nawet, jeśli zamierzasz uważać się za lepszego to w czym, na miłość Boską, przeszkadzają ci Mugolaki? Zabierają ci tlen? Miejsce na korytarzu?
Regulus nie odpowiedział. Syriusz wiedząc, że dał bratu do myślenia zostawił go samego, by mógł sobie wszystko spokojnie poukładać w głowie.
***
Znicza nie dało się otworzyć. Syriusz nie przejmował się tym zbytnio, choć ciekawiła go jego zawartość. Po jakimś czasie wisiorek zakopany został na dnie kufra, a jego nowy właściciel zupełnie o nim zapomniał.
------------------------------------------------------------------
Jest krótki prolog. Wbrew pozorom wnosi on bardzo wiele w dalszy ciąg historii. Nie będzie to zwykłe opowiadanie, a tematyka, którą zamierzam poruszyć jest dość rzadka. Właściwie, jeszcze nigdy nie spotkałam się z opowiadaniem biegnącym takim torem. Pomysł wydaje mi się dość oryginalny, ciekawa jestem jak to wyjdzie w praktyce. Toujours Pur, moi drodzy!
Na razie nie mam czasu, ale z ręką na sercu obiecuję, że jeszcze do 1 wrzesnia przeczytam ;) Szkoda, że nie ma opisu :(
OdpowiedzUsuń